poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Weekend w Trójmieście


Sierpień postanowiliśmy przywitać w Trójmieście - Jarmark Dominikański, molo w Spocie, wieczorne spacery po starówce, a do tego diabelski młyn niczym London Eye. I po co było wyjeżdżać do Londynu?

Podczas obchodu jarmarku najdłużej zajęło mi zwiedzanie stoisk z antykami, gdzie znajdowała masa retro mebli, druciane manekiny i szmaciane zabawki. Jednak budki z jedzeniem też były niczego sobie - węgierskie placki, czy sękacz waniliowy, mniam! Akurat w sobotę odbywał się maraton ciągnący się przez uliczki starego miasta. Czułam  się tak bezkarnie, siedząc i pijąc sobie kawę, gdy kilkadziesiąt osób biegło na śmierć i życie tuż obok mojego stolika.

Całkiem spontanicznie podjęliśmy decyzję o udaniu się na molo w Sopocie. Wysiedliśmy koło plaży w Jelitkowie, a resztę drogi przeszliśmy piechotą. 3.07km przemierzone w takim upale to czysta przyjemność! Do Gdańska wróciliśmy tramwajem wodnym. W te wakacje chyba wykorzystam wszystkie możliwe środki transportu. Wieczorem przechadzaliśmy się jeszcze po starym mieście przy akompaniamencie muzyki operowej. Czy to nie romantyczne?


Następnego dnia trochę zakupów, na którym znalazłam swój wymarzony czarny kapelusz i kwieciste kimono. Byłam z siebie taka dumna, wracając z siatkami do domu! Umawiam się jeszcze z moim fotografem na sesje, żeby móc się nimi pochwalić przed całym światem.





2 komentarze:

  1. Śliczne zdjecia. Chciałabym pojechać kiedyś do Trójmiasta :)
    Mogłabym Cię prosić o poklikanie w linki u mnie na blogu ? :)
    sialalala96.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Umawiam się jeszcze z moim fotografem na sesje[...]"
    <3 nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś oryginalnego i daruj sobie złośliwości :)
xoxo, Aleksandra