sobota, 31 sierpnia 2013

foto post DWA!

Foto post DWA, czyli idealne spędzenie jednego z ostatnich, ciepłego, letniego wieczoru. Myślałam, że komary wypiją ze mnie całą krew i zaciągną gdzieś do lasu, ale jednak nie! Jestem tu (ludzi tłum, a myśli takie dziwne) i piszę nowego posta! 


Klimat tych zdjęć bardzo mi się podoba. Zachodzące słońce, pola i kwiaty, cóż za romantyzm! Brakuje tylko migoczącego w świetle Edwarda Cullena przy moim boku. Albo nie. Zdecydowanie nie. (Biegnący w tle Jacob to już inna sprawa...) Miałam innych krwiopijców latających koło mnie i muszę przyznać, że też dawali radę. 


 Klimatyczna muzyczka do tego! Enjoy!




środa, 21 sierpnia 2013

feralny wypadek fryzjerki i niewidoczna zmiana

Dzień dobry, obcięłam włosy. 
Długo nie mogłam podjąć tej właściwej decyzji, głównie przez uraz jakiego doznałam podczas ostatniej wizyty u fryzjera. Kobieta widocznie początkująca, namiętnie żująca gumę (o zgrozo...) została poproszona o obcięcie jedynie końcówek i delikatne pocieniowanie całych włosów. Siadłam sobie wygodnie i czekałam na rozwój sytuacji. Doczekałam się. Urocza blondyneczka uciachała mi ponad 5 centymetrów włosów. Szczerze, nie zauważyłabym, gdyby nie przerażona mina mojej mamy: ,,Ale miała pani obciąć tylko końcówki!". Spojrzała i zapytała, czy na pewno. NIE, KURDE, NA ŻARTY. Potem pięknie poprawiła wszystko maszynką, wysuszyła, wyprostowała i zapytała, czy mi się podoba. Załamałam się. Wyglądałam jak koń (to pierwsze przyszło mi wtedy na myśl). Potem obcinałam włosy sobie sama (najlepiej obcina się włosy, gdy uczy się z biologi!), ale w końcu doszłam do wniosku, że trzeba zrobić porządek z tą szczotą raz, a dobrze.
Pierwszy raz wyszłam zadowolona od fryzjera. W końcu jest tak, jak miało być od tamtego feralnego wypadku przy pracy! Teraz włosy są wyprostowane i nie mam pojęcia, co to będzie jak je umyje i wstanę rano. Mam nadzieję, że nie obudzę się z afro czy coś :( 

Specjalnie zrobiłam zdjęcie przed obcięciem, żeby sobie porównać potem.



 Zdecydowanie, nie jest to ogromna zmiana, ale mi jak najbardziej odpowiada. Włosy już nie ważą pięciu ton i są miłe w dotyku, w końcu!




Na koniec chciałam podziękować wszystkim tym, którzy wczoraj czytali mojego posta niemal tak namiętnie, jak moja eks-fryzjerka żuła gumę. DZIĘKUJĘ I OGROMNE BUZIACZKI DLA WAS! W takich sytuacjach jest mi baaaaaaardzo ciepło w serduszku i mam największą motywację! JESTEŚCIE WIELCY! Chyba mój rekord wejść w jeden dzień został pobity, a jeśli macie moje wygłupy przed aparatem zawsze przyjmować tak serdecznie, TO BĘDĘ TO ROBIŁA ZAWSZE! 
 xoxo, Aleksandra

wtorek, 20 sierpnia 2013

makijazowe szalenstwo!

Siedząc od rana i oglądając makijażowe tutoriale, triki i porady. W tym porady dziewczyny w wieku ok. 10 lat, która nie potrafiła wymówić nazwy firmy Ajaiz. Szkoda, że dopiero po jakimś czasie zauważyła, że trzyma pudełeczko na odwrót i chodzi o Ziaję. Śmiałam się na głos i płakałam z 10 minut. W każdym razie: wpadłam na pomysł. A co, gdybym to ja spróbowała się pomalować? 
Słyszałam już, że do mojego typu urody po prostu malowanie się nie pasuje, że wyglądam jak lalka i mam typową ,,baby face". Najdziwniejszym określeniem mnie w makijażu była prostytutka (?). Nie, to nie był żart. 
No ale nie mam nic do stracenia. SPRÓBUJĘ! Postanowiłam uwiecznić to za pomocą zdjęć, krok po kroku. Ot, taka pamiątka dla wnuków. 
Proszę nie patrzeć na brudne od tuszu powieki, ciągle nad tym pracuję!





 To była jedna ze staszniejszych rzeczy w moim życiu, serio. To napięcie i obawa przed zmiażdżeniem powiek!

 Troszkę brudne powieki, ALE TO NIC...













Przepraszam, ale ZAWSZE CHCIAŁAM TO ZROBIĆ! Jedno marzenie z listy można odhaczyć.

No cóż, ja chyba jednak pozostanę przy braku takich ,,dodatków", ale trzeba przyznać, że to świetna zabawa! Kiedyś już próbowałam malować rzęsy do szkoły, ale niestety, mam nawyk pocierania oczu, gdy jestem zdenerwowana i mocno skupiona, albo po prostu śpiąca. Chyba nie muszę wspominać, jak wyglądałam, gdy wróciłam do domu...


HOOOOOW CUTE! GIF Z MOICH ZDJĘĆ! Dziękuję Ci, kopio zapasowa Google +!



niedziela, 18 sierpnia 2013

bob budowniczy i muzyczne odkrycie

Dzisiaj w środku nocy przed 9.00 ktoś, kto bardzo ładnie pachniał, siadł mi na łóżku (i przy okazji na nogę) i zaczął się przytulać. Domcia, przecież ty dzisiaj wyjeżdżasz! Nastał czas rozłąki z moją siostrą prawiesyjamską. Imprezy, alkohol, narkotyki nadchodzę.


Chyba już oficjalnie można uznać mnie za pracownika miesiąca. Na początku zaczęło się od rozwalania podjazdu łomem i noszeniem kamieni, a teraz już kładę bruk! Awansowałam na nowy poziom budownictwa. Niedługo, to chyba będę domy stawiała, ha!
Praca na budowie jest zdecydowanie bardzo męcząca. Nie dość, że po paru godzinach jeżdżenia taczką i noszenia kostki rączki zaczynają boleć, to jeszcze słońce grzeje. Fakt, obecne słońce nie daje już tak w kość, co to lipcowe, ale jednak spocić się można. Ale cóż to za satysfakcja potem chodzić po podjeździe, który pomogło się położyć. Zresztą, nie mogę patrzeć na innych, którzy ciężko pracują, a sama siedzieć na tyłku.


W sobotę w Braniewie były Piwowary. Nie uczestniczyłam w nich, ale spacerowałam i mijałam całe widowisko kilkakrotnie. Całkiem przyjemnie chodzi się po głównej ulicy i mija się jedynie kilka osób. Idealna pogoda, czyli ciepło i lekki wiaterek. Ale te komary! Coś strasznego, naprawdę! Pierwszy raz jestem tak pogryziona!

A na koniec, moje odkrycie. Tom Odell i jego dwie najlepsze piosenki. Od wczoraj słucham ich cały czas na zmianę. Zecydowanie, CUDOWNE!

sobota, 10 sierpnia 2013

szal zakupow, bycie cool

Czwartek, szósta rano, a ja próbuję wygramolić się ze swojego łóżka. Na dworze mgła i strasznie wilgotno. Tak się złożyło, że rodzice jechali do Gdańska naprawiać samochód, więc pomyślałam ,,Pojadę z nimi!". Muszę przyznać, że o tej szóstej trochę pożałowałam, ale przynajmniej pospałam w samochodzie, haha. O 8.55 zostałam zostawiona z moją siostrą na parkingu przed KFC (którego szczerze nie lubię, większość rzeczy mi tam nie smakuje, ale Krusher  Lion jest godny polecenia :)). Przez dobrą godzinę musiałyśmy się kręcić po Obi, bo wszystko było pozamykane, haha. Ale  potem wpadłyśmy w szał zakupów. Koszule, spodnie, buty! Jak to dobrze mieć siostrę w podobnym wieku, no i na dodatek szczerze mi powie, jak po prostu źle wyglądam w tych butach, a moje nogi są niczym płetwy. 





Mamy z Domcią takie same modele telefonów, ale ja mam biały, a ona czarny. Na początku były  Avilki i tak już zostało. Chciałyśmy być cool to zamówiłyśmy sobie nakładki  (teoretycznie to ja zamawiałam i płaciłam, ot taki prezent na urodziny, które są we wrześniu). Czy jesteśmy cool, tego nie wiem do tej pory.
 
Z zakupów wróciłam trochę nie do końca szczęśliwa, bo czułam lekki niedosyt. Czy jest ze mną źle?



 24 lipca były urodziny Seweryna, a ja zapomniałam o tym napisać.
 Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i fajnej dziewczyny :)


niedziela, 4 sierpnia 2013

instagram mix! czy cos tam...



Chcąc iść z duchem czasu, założyłam sobie Instagrama. Podobno idealnie sprawdza się do uwieczniania momentów swojego życia, robienia zdjęć ''ze swojej perspektywy" (które, muszę przyznać, kocham!) i jedzenia. Jeszcze nie wpadłam w szał robienia zdjęć jedzenia, a kawa to już inna sprawa! W moim przypadku służy bardziej do przerabiania zdjęć z telefonu i, dzięki temu, utrzymaniu porządku w folderach. Większości zdjęć nie upubliczniam, a raczej - nie upubliczniałam. Do dzisiaj. Pomysły na notki kończą mi się w ekspresowym tempie, a to jest zawsze jakieś wyjście.

Przy okazji możecie mnie foląłnąć! Ukrywam się pod bardzo twórczą nazwą @jestemaleksandraa! 
#followme #follow4follow #f4f #like4like #followbackteam #followmefollowyou 

Już nawet hasztagi ogarnęłam, dzięki temu milion osób mnie obserwuje! 
Dobra, skłamałam.

Wcale nie milion, ALE MAŁO BRAKUJE! Naprawdę! A tych w dziwnych folą bak tim udziału nie biorę :(



 Och, ironio. Najpierw się nażrę w tych Makdonaldach, a potem jęczę, że ćwiczyć trzeba...

I na koniec moje ulubione zdjęcie! Focia zrobiona jeszcze podczas wybieraniu drugich martensów. Zdecydowałam się na niebieskie, ale te żółte dzieciątka jeszcze będą moje!