środa, 31 grudnia 2014

BYE BYE 2014!




Rok 2014 za kilka godzin odejdzie w zapomnienie -  to ostatnia okazja, żeby złożyć oficjalne życzenia. Chyba zaczynam nabierać wprawy!
Nie czekajcie aż ktoś spełni wasze marzenia, tylko sami to zróbcie. Otaczajcie się tylko wyjątkowymi ludźmi i nie przejmujcie się opiniami innych. Czasami warto podejść do życia z lekka egoistycznie. Róbcie jak najwięcej rzeczy, które kochacie, a przy tym czasami się zatrzymajcie i odpocznijcie. Nie żałujcie niczego i nie marnujcie czasu, który dostaliście. Nie narzucajcie sobie noworocznych postanowień i nie rezygnujcie, gdy coś pójdzie nie po waszej myśli. Zacznijcie teraz, właśnie w tej chwili - po co czekać do jutra? Co najważniejsze - cieszcie się, bądźcie szczęśliwi i twórzcie cudowne wspomnienia.



Oby 2015 był równie cudowny!
xoxo,
Aleksandra

wtorek, 23 grudnia 2014

Wesolych Swiat!





Wesołych i magicznych Świąt Bożego Narodzenia!
Najedzcie się za wszystkie czasy (bo to przecież podstawa!). Niech Mikołaj nie mieści się w kominie z nadmiaru prezentów, które sobie wymarzyliście. Jak najmniej "nawzajem", a więcej szczerych życzeń. Mało pytań o chłopaka i szkołę, a ogrom zaśpiewanych z rodziną kolęd. Nie zmarznijcie na wieczornej pasterce i podziękujcie za mijające 12 miesięcy. To jedyny taki dzień w roku - po prostu się nim cieszcie! 


xoxo,
Aleksandra

piątek, 19 grudnia 2014

DIY: pierniczkowy peeling + tym razem mi sie nie udalo!


Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej - od powrotu ze szkoły miałam siedzieć i oglądać seriale. Jednak pomyślałam, że seriale mogę oglądać w nocy. Żartuję! Prawdopodobnie już o 22 będę smacznie spała z moją owieczką Stefanem.

W superblogerskim, kreatywnym notatniku od dawna widniała pozycja "pierniczkowy peeling", ale dopiero dzisiaj zaopatrzyłam się w słoiczki.Potrzebna będzie szklanka brązowego cukru, pół szklanki oliwy, łyżka cynamonu i łyżka przyprawy do piernika (chociaż ja dodałam więcej, lubię jak to bardzo mocno pachnie). Ten słoiczek to takie małe, zamknięte święta. Znajduje się na pierwszym miejscu ex  aeguo z peelingiem kawowym, po którym nigdy nie mogę domyć łazienki, bo brudne jest dosłownie wszystko!




Dzisiaj mieliśmy  klasową wigilię. To cudowne, że wszyscy życzyli mi przede wszystkim, żebym została taka sama, ale także - żeby mój blog się wybił, a notki pojawiały się coraz częściej! Naprawdę do tej pory nie mogę wyjść z mini euforii! :)

To niewiarygodne, że nadszedł dzień, na który czekałam od końca października! Jutro rozpocznie się wielki, coroczny maraton pieczenia ciast, robienia pierogów i (o zgrozo!) sprzątania. Myśląc o sprzątaniu, nasuwa mi się pewna opowieść, a jakże! 

W ostatnią Wielkanoc spadłam ze schodów, moje plecy wyglądały jak po spotkaniu z niedźwiedziem, a całe przygotowania do świąt przeleżałam z woreczkiem lodu. Upoważniło mnie to do nadzorowania sprzątania wprost z mojej wygodnej kanapy. Kilka dni temu uległam kolejnemu,  wyjątkowo bolesnemu "wypadkowi", co nie jest jakimś szczególnym wydarzeniem - wszyscy się już przyzwyczaili do mojego pisku, a leki przeciwbólowe i lód niedługo zacznę nosić ze sobą nawet do szkoły. Co jak co, ale nie często zdarza się upuścić kilkukilogramowy ciężarek na kolano. To był najokropniejszy ból, jakiego doświadczyłam (od jakiegoś czasu oczywiście).
"Ty robisz to specjalnie? Masz w tym roku masę do zrobienia, Olcia!" - usłyszałam od mojej mamy, która wręczyła mi mopa do zmywania podłogi. Rodzicielka chyba już się na to uodporniła. Niestety, tym razem mi się nie udało...



Pozdrowienia, buziaczki i wyjątkowa dedykacja dla Justyny, Oli i  Michalinki!
Specjalnie dla Was Mikołaj w tym roku przyszedł szybciej!
xoxo, 
Aleksandra

sobota, 13 grudnia 2014

swiateczne DIY: pakowanie prezentow (nawet z pomocnikiem!)



Święta zbliżają się wielkimi krokami, chociaż wciąż niewiele na to wskazuje. Sześć stopni na dworze i zachmurzone niebo bardziej kojarzy się z początkiem listopada aniżeli połową grudnia. Jednak wczoraj od razu po szkole nasze trio pojechało po ostateczne prezenty świąteczne. Niestraszny nam nawet orkan Aleksandra. Dzisiaj  mamy już wszystko, czego potrzebowałyśmy, a obowiązek pakowania prezentów - przejęłam ja. Jak już wcześniej wspominałam, w tym roku stawiam na szary papier, białe wstążki i  białe stemple, które zrobiłam ziemniakiem (niczym za czasów przedszkola!). Stemple zamieniłam niestety na własnoręcznie rysowane śnieżynki, choinki i kropki - efekt nie był zadowalający, haha!


W pakowaniu prezentów miałam pomocnika (można by nawet pokusić się o określenie elf) od rysowania choinek. Nie spodziewałam się po Sewerynie takiego talentu! Jak założę firmę pakującą prezenty, to z pewnością go zatrudnię! Jednak fakt, że zgodził się na robienie tego jakże mało męskiego zajęcia, wymagał pójścia na kompromis - rozmawialiśmy o komputerach i grach. Wszyscy przecież wiedzą, że procesory to mój konik, a w wolnym czasie szukam dobrych kart graficznych!


Ubrałam już moją mini choinkę i posprzątałam dokładnie pokój (tak samo dokładnie jak tydzień temu!). Miałam też upiec pierniczki, ale sprzątanie zabrało mi dużo więcej czasu, niż się spodziewałam. Tu zauważyłam moje stare książki, które mnie zaciekawiły swoją lekturą, tam znalazłam stary sweter, który skłonił mnie do ponownego ułożenia ubrań w szafce. I tym sposobem spojrzałam na zegarek i zrozumiałam, że znacznie przekroczyłam czas, który zaplanowałam na "ogarnięcie" swoich rzeczy.


Przy okazji miałam poświęcić posta Justynce, która od niedawna stała się fanem numer jeden mojego bloga. Więc Justynko, all for you! :)
xoxo, Aleksandra




wtorek, 9 grudnia 2014

świąteczne DIY: etykietki na prezenty + zabójcze nożyczki i kolejny literacki nobel



Wczorajszy dzień był niezwykle zabiegany - od godziny 7.30 do 20 byłam w domu przez niecałe dwie godziny. A dzisiaj? Od 10 leżę spokojnie w łóżku i słucham świątecznego albumu Michaela Buble. Szkoła może zaczekać, przecież nieczęsto zdarza się zasłabnąć dwa razy  w ciągu jednego ranka!

Miałam wczoraj niezwykle dobry humor. Będąc w kościele na rekolekcjach, czułam się trochę jakbym zaczynała wszystko od nowa. To chyba najpiękniejsze uczucie na świecie, naprawdę! Było też już świątecznie, mimo braku śniegu (pamiętaj, że masz czas do 24!). Przy okazji odrabiania lekcji z polskiego (znowu o 22 - to moja godzina weny), napisałam znowu zdanie godne Literackiego Nobla: "(...) Apokalipsa jest najbardziej tajemniczym utworem Biblii - ciekawość zawsze przyciągała człowieka, chociaż powiada się, że jest ona "pierwszym stopniem do piekła". Przyznaję sobie tyle nagród, że niedługo zabraknie mi miejsc na półkach!

Pakowaniem prezentów zajmę się później, jednak w tym roku stawiam na szary papier, białe kropki (albo gwiazdki, jeszcze nie mogę się zdecydować!) i białe wstążki. Chociaż wstępnym założeniem były też białe i srebrne bombki, to jak to z trzema dziewuchami bywa - zmieniłyśmy zdanie. Burgund i złoto to tegoroczny kolor przewodni, trochę przepychu i baroku nikomu nie zaszkodzi!

Mam trochę czasu na dokończenie etykietek do prezentów. Ostatnim razem, kiedy się za nie zabrałam o godzinie 22 w niedzielę, przecięłam sobie rękę nożyczkami i prawie wykrwawiłam się na śmierć. Co ciekawe, to pierwsze moje takie zdarzenie, więc chyba powinnam zapisać je do dzienniczka z nazwą "Co wyjątkowego sobie dzisiaj zrobiłam?".


W każdym razie potrzebny będzie korektor, ostatnia kartka z bloku rysunkowego, nożyczki (o zgrozo!), dziurkacz, wydrukowane imiona (jeśli wasze pismo kaligraficzne, tak jak moje, wygląda jakby pisał je przedszkolak) i trochę własnej kreatywności. Wykonania tłumaczyć nie muszę, przestrzegę tylko, że nożyczki mogą przecinać ręce! Bawcie się dobrze, obyście mieli dużo etykietek do zrobienia z powodu ogromu prezentów!


xoxo, Aleksandra
FACEBOOK