piątek, 31 października 2014

Dziady, czyli horrory i ciastka dyniowe


31 października, czyli amerykańskie Halloween, które budzi zawsze wiele kontrowersji. Z roku na rok więcej dzieci puka do do drzwi z radosnym okrzykiem "Cukierek albo psikus!". Nie jestem w stanie określić swojego zdania na ten temat, bo zawsze byłam miłośnikiem horrorów, strasznych historii i tematycznych ciasteczek. Zagłębiłam się w odmęty internetu, czytając o Dziadach, czyli polskim zamienniku Halloween.  II część "Dziadów" Adama Mickiewicza już w gimnazjum skradła moje serce. Istotą Dziadów było "obcowanie żywych z umarłymi", a konkretnie nawiązywanie relacji z duszami przodków, okresowo powracającymi do swych dawnych siedzib. W ramach obrzędów dziadów przybywające na "ten świat" dusze należało ugościć, aby zapewnić sobie ich przychylność i jednocześnie pomóc im w osiągnięciu spokoju w zaświatach. Podstawową formą obrzędową było karmienie i pojenie dusz, podczas specjalnych uczt przygotowywanych w domach lub na cmentarzach. Co ciekawe rozpalane ogniska miały oświetlać drogę wędrującym duszom, tak by nie zabłądziły i mogły spędzić tę noc wśród bliskich. Pozostałością tego tego zwyczaju są współczesne znicze zapalane na grobach. I tym akcentem zakończę mój wywód na temat Halloween i polskich zamienników. Dzisiejsze oglądanie horrorów i jedzenie ciasteczek dyniowych odbyło się pod przykrywką "Dziadów" -  nazwa lepsza, a i Mickiewicz zawsze jest lepszym wyborem.

"The Blair Witch Project"?, Horror może i był straszny, ale w 1999r. Ja, jako osoba oglądająca go 2014, jestem zawiedziona. Nic, kompletnie nic, mnie nie wystraszyło. Albo stałam się bardzo bezduszna i odporna, albo to po prostu był słaby film. Jeśli również szukacie czegoś, po czym nie będziecie spać przez kilka dni, to zdecydowanie nie jest to. A może macie coś do polecenia? To naprawdę musi być mocne!


xoxo,
Aleksandra
a może facebook?

poniedziałek, 27 października 2014

dynia i pizama w kotki, czyli dzien leniucha


Dzisiejszy dzień był dziwny. Od rana źle się czułam, ale na namowy mamy, żebym została w domu, tylko machnęłam ręką i wyszłam dziarskim krokiem do szkoły. To samo machnięcie ręką powitało ją 45 minut później, gdy wróciłam i usłyszałam tylko: "A nie mówiłam?". Tak więc od godziny 8.50 leżałam pod kocem w moich ulubionych spodniach od piżam w kotki. 

Moja dynia leżała na parapecie od tygodnia. Miałam ją pomalować, ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Z racji wolnego czasu, który dzisiaj posiadłam, w końcu ją wysprejowałam na biało. Prawda, że ładnie? Idealnie sprawdzi się na piątkowe Halloween! Od miesięcy nie oglądałam horrorów, a pod warunkiem, że upiekę coś dobrego, Seweryn zgodził się zrobić mi wyjątek i przeboleć "Blair Witch Project". Mam nadzieję, że to jeden z tych horrorów, na których zakrywam się kocem i boję się oglądać. Najstraszniejsze jak dla mnie to te o włamywaczach - są zbyt realistyczne, potem boję się, że ktoś czyha na moje życie w jadalni, szczególnie długowłosy, zapuszczony mężczyzna z nożem, i te nagrywane z amatorskich kamer. Kto wie, czy to nie było naprawdę? Może nam się tylko wmawia, że one są reżyserowane? Muszę jeszcze znaleźć przepis na jakieś dobre ciasteczka-duchy, albo babeczki w kształcie organów, bo inaczej z moich planów nici!


xoxo,
Aleksandra
FACEBOOK

środa, 15 października 2014

jesienne DIY: lisciaste swieczniki

Miałam napisać post, więc piszę. Mój szkolny plan mógłby wyglądać jak te dwa ostatnie dni. Szkoda tylko, że akurat gdy mogłam wrócić do domu o 11, to padał deszcz. Poza tym usłyszałam dzisiaj opinię, że bardzo wyróżniam się na tle klasy. Jestem zamyślona i analizuję wszystko, co robią inni. No kto by pomyślał! A rodzice dalej nie chcą mi pozwolić na studiowanie kryminalistyki.

Dzisiaj kolejne świeczniki. Co to za niespodzianka! Sorry not sorry ale uwielbiam świeczki, a gdy zobaczyłam te na Tumbl'rze, wiedziałam już, co będzie tematem mojego kolejnego posta.Co jest potrzebne? Liście, klej, słoik i sznurek. Kiedy poprosiłam mojego tatę o "przezroczysty, dobry klej, który będzie trzymał liście na słoiku", stwierdził, że on co do mnie to naprawdę nie ma pytań. 

Dzisiaj jestem tylko pomysłodawczynią, instrukcji chyba robić nie muszę. Wklejanie liści do słoika jest takie fascynujące, dajcie się ponieść kreatywności!


Prawda, że ładny kolor lakieru do paznokci? Kupiłam "mojej siostrze" na urodziny, haha :)
  xoxo, 
Aleksandra 

niedziela, 12 października 2014

niedzielna jesien


Dzisiaj wybraliśmy się na niedzielny spacer. Popołudniu pogoda nie była idealna - z czasem stało się pochmurnie i ciemno, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Jesieni, trwaj przez cały rok! Ta nutka tajemniczości, pewnego chłodu, którego można pozbyć się zaraz po wypiciu ciepłej herbaty i brak poczucia zmarnowanego wieczoru, gdy siedzi się przed komputerem i słucha soundtracku z "Amelii", albo ogląda thrillery.

Przechodząc koło ZOO, które teoretycznie jest też mini schroniskiem, spotkałam dwa małe kotki. Wyglądałam jak prawdziwa kocia mama, gdy je głaskałam i robiłam im zdjęcia, żeby pokazać mojej mamie, oczywiście.  Próbuję działać na jej wrażliwą psychikę, żeby w końcu powiedziała "Dobrze, Olinko, weźmiemy dla ciebie malutkiego Ludwiczka!". Tak, mój kot będzie nazywał się Ludwik. Jak to dumnie brzmi!

Ten tydzień zapowiada się dosyć luźno, więc będę miała czas na nadrobienie zaległości. Mam nadzieję, że mój ekologiczny zeszyt z misiem zapełni się kolejnymi pomysłami na jesienne posty. Dawno nie było DIY, prawda? Co roku obiecuję sobie mini Halloween z duszkowymi ciasteczkami i maratonem horrorów. Mam jeszcze trochę czasu, oby mój plan w końcu się ziścił!

Miłego tygodnia!
xoxo, 
Aleksandra

piątek, 10 października 2014

kilka krokow do lepszego jutra i kobieta biznesu


To był bardzo zabiegany tydzień. W poniedziałek dowiedziałam się, że termin nadsyłania prac z konkursu filmowego, w którym postanowiłam wziąć udział, mija w czwartek. Tego samego dnia zdążyłam udać się do Nowej Pasłęki i przejść całe Braniewo, żeby tylko cokolwiek nagrać. Do środowej północy wszystko scalałam, montowałam i cięłam. Jeśli ,,Kilka kroków do lepszego jutra" nie wygra tego konkursu, to będę naprawdę rozczarowana, haha! Podczas pisania tego posta wpadłam na cudowny pomysł pracy do konkursu historycznego. Ten tydzień obfituje w masę kreatywnych pomysłów! Ambitność, która objawiła się ostatnimi czasy, chyba kiedyś mnie zabije. 

To z nastaniem jesieni mój wrodzony optymizm wzrósł do maksimum i ciągle pakuję się w nowe przedsięwzięcia. Co ciekawe, wszystkie moje prace odnoszą się do spacerowania. Jak już wpadnę na jeden dobry pomysł, to będę się go trzymała przez rok. Chyba za bardzo się przywiązuję!

W międzyczasie moich kreatywnych prac, musiałam znaleźć czas na naukę, prace domowe i sen. Kiedy dzisiaj byłam już po wszystkich kartkówkach i sprawdzianach, czekał mnie jeszcze bilans u pielęgniarki. Podłamał mnie fakt, że wciąż nie urosłam do wymarzonych 170 centymetrów (dzieli mnie jeszcze tylko półtora centymetra, trzymajcie kciuki!). Poza tym nie sądziłam, że to się kiedyś stanie - mam wadę wzroku. Na nic zdało się strzelanie, bo ciężko nie zauważyć pomyłek między 8 a 0, i 1 i 7. Mam nadzieję, że moje przyszłe okulary, sprawią, że będę wyglądała more professional. Kobieta biznesu to ja.



xoxo, Aleksandra
FACEBOOK

niedziela, 5 października 2014

2 lata

2 lata, dokładnie 730 dni. Od 5 października 2012 tyle się zmieniło. W ogóle się nie znaliśmy, a teraz on wie więcej o mnie niż ja sama. Skoro wytrzymuje moją niepodzielność uwagi, irytację, zaczepianie, głaskanie po ułożonych włosach, dni leniucha i śpiocha, to wytrzyma wszystko. Oby takich 2 lat było jeszcze z 50. Powodzenia, Sewuś!











Jeśli szukacie większej ilości zdjęć, albo sami chcecie takie mieć, odsyłam na maepreshko!
xoxo, Aleksandra