Dzień rozpoczęłam od mszy u zakonnic, gdzie było naprawdę pięknie. Po powrocie do domu - wielkie śniadanie (i tak zjadłam tylko trochę żurku, trzy cukierki i kinder niespodziankę). Później wylądowałam w swoim pokoju, leżąc na łóżku z silnym bólem brzucha i wymiotami. Przyznam, że te święta nie należały do najprzyjemniejszych, tym bardziej, że z gośćmi widziałam się tylko wtedy, gdy leciałam z prędkością światła do łazienki. Moją stylówę musiałam zamienić na dres, grube skarpety i biały koc w różowe różyczki. Mam nadzieję, że wszyscy inni bawili się lepiej ode mnie i spędzili miło czas z rodziną :)
A przy okazji szukania pozytywów tej sytuacji: świąteczne kilogramy chyba mi nie straszne :)
Jak zwykle skończyłam oblana, tym razem herbatą...
Jedna kinder niespodzianka, a tyle radości <3
Nie rozumiem jednego , i tak prawie nikt tego nie czyta to po co się wysilasz i piszesz te posty ?
OdpowiedzUsuńAnonimie nr 1 wydaje mi się , że to sprawia jej szczęście , a to jest najważniejsze . Raczej gnębi mnie inna myśl . Wydajesz sie być miła i inteligentna a zadajesz się z taką złą osoba . przyjaźnisz sie . :( ???
OdpowiedzUsuńmasz na myśli mnie czy tą olkę ?
OdpowiedzUsuńOsobę miłą i inteligentną, haha :D
UsuńOLCIA, PRZECIEŻ DZISIAJ PRIMA APRILIS! XD
OdpowiedzUsuńTo, że Ty nie czytasz nie znaczy, że inni też.
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba : >