wtorek, 9 lipca 2013

niedoszla kanapa i wimbledon

Remont w domu trwa w najlepsze. Emocje sięgnęły zenitu, kiedy okazało się, że moja kremowobiała kanapa do pokoju jest kakaowoczarna. Jakim cudem?Jednak moja zaradna mama opanowała sytuację i dowiedziała się, że najzwyklej w świecie dostałam nieswoją kanapę, uf. Nie mam pojęcia jak teraz będą znosić wszystkie części na dół przy pomalowanych ścianach w przedpokoju. Może zaczekają do jutra, a ja całą noc będę się bała, że ktoś czai się na moje życie, chowając się za niedoszłą kanapą. To będzie zdecydowanie ciężka noc. 
EDIT: Kanapa już jedzie. Teraz. Zaraz. Już.






W niedzielę odbyła się impreza rodzinna, a mianowicie urodziny mojej mamy. Ja jak zwykle przy takich uroczystościach się rozchorowałam. Jednak zdążyłam pograć  w babingtona ("To tak samo jak Wimbledon! Tylko nie gramy w tenisa...") i wejść do basenu, żeby rozegrać mecz w siatkówkę. No a potem umierałam i oglądałam jakąś olimpiadę czy coś. Najsłabszy czas na 10km biegu kobiet to 37 minut. Co ja bym dała za takie ostatnie miejsce...







3 komentarze:

  1. Ladna kanapa (; Bardzo mi sie podoba! Ladne zdjecia jak zawsze, odjazdowy tic tac i 100 lat dla twojej Mamy! (;

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś oryginalnego i daruj sobie złośliwości :)
xoxo, Aleksandra