środa, 12 sierpnia 2015

Gdansk, trener fok i moje kochanie


Wakacje 2015 będą pod znakiem miłośnika zwierząt. Wczoraj wybrałam się z Sewerynem do Gdańska, do ZOO oczywiście. "Zrób mi zdjęcie z tym hipciem; zobacz jaki słodki kotek, chciałabym takiego w domu" - to zdecydowanie mój żywioł. Gdybym tylko nie bała się koni, zostałabym weterynarzem. Albo trenerem fok. Trener fok to jest dopiero coś!

Było naprawdę gorąco - dosłownie żar lał się z nieba. Przez liczne przesiadki do klimatyzowanych tramwajów dzisiaj rano obudziłam się z okropnym bólem gardła, ale było warto! Kolejne świetne wspomnienia do zapisania w pamiętniku.


Po zwiedzaniu ZOO pojechaliśmy na plażę w Jelitkowie. Lody z polewą krówkową - nic więcej nie mam do dodania. Woda nie zachęcała do kąpieli, ale nogi pomoczyliśmy, nie można było zmarnować takiej okazji. 


Na starym mieście wpadliśmy na Jarmark Dominikański. Nic ciekawego nie kupiłam, chociaż materiałowe sówki zachęciły mnie do powrotu do szycia. Chyba mam kolejne pomysły do zrealizowania! Skończyło się na ogromnej ilości zdjęć i bardzo dobrym wspólnym obiedzie. Chyba można ten dzień określić jako całodniową randkę (ewentualnie 21 kilometrowy spacer!).


xoxo, 
Aleksandra

2 komentarze:

  1. OOoo zdjecia sa świetne. Wprowadziły mnie w ten klimat ^^

    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wycieczka na pewno udana :) Polskie morze i miasta nadmorskie mają swój niezwykły klimat ;)

    kicuu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Napisz coś oryginalnego i daruj sobie złośliwości :)
xoxo, Aleksandra