poniedziałek, 14 lipca 2014

WIELKI POWRÓT?





   Ogarnęła mnie nostalgia, chęć podzielenia się czymś ze światem. Postanowiłam powrócić do pisania bloga. Jeśli chcę kiedyś pisać kryminały i być rozpoznawalna na ulicy, jak moja simka Aleksandra, muszę podjąć odpowiednie środki. Tak, w trakcie tej rozłąki powróciłam do dawnych nałogów.

   Przez ten ogrom czasu tak dużo się wydarzyło. Po pierwsze skończyłam gimnazjum ze swoją najwyższą średnią w życiu, a po zobaczeniu wyników z  testów gimnazjalnych moja euforia trwała przez cały dzień..  tydzień,  dobra,  trwa do teraz. Jednym ze słów cisnących się do moich ust po gimnazjum jest 'w końcu'. Czas na wielkie zmiany, takie jak nowa droga do szkoły. I'm so excited! Zdecydowałam się na klasę biologiczno-chemiczną, jednakże tracę wiarę w słuszność mojego wyboru. Jestem chyba najbardziej niezdecydowaną osobą na świecie. Kto wie, może po pierwszej klasie zmienię zdanie po raz tysięczny i skończę w klasie humanistycznej? Zawsze lubiłam pisać, a historia rodziny carskiej to mój konik.

   W ramach prezentu za dobre wyniki et cetera za dwa dni wylatuje do Londynu. Moja siostra określa to ,,spełnieniem marzeń", ja bardziej wykazuję się postawą ,,ale sobie foteczek nastrzelam". Poza tym, kocham się pakować. Planowanie i zapisywanie, to jedne z najlepszych rzeczy podczas wyjazdu. A czekające mnie największe zakupy w życiu, to już kompletnie inna sprawa...

  Jeśli już mówimy o ubraniach i butach, to nasuwa mi się pewna anegdortka, a raczej - przykra sytuacja, która miała dzisiaj miejsce. Stałam odstawiona na randkę przed lustrem, gdy przypomniało mi się o moich lekko obtartych nogach. Postanowiłam mimochodem nakleić dwa plasterki i ruszyłam w drogę. Niestety, przemierzyłam 300 metrów cierpienia. Moje buty, całe w krwi musiałam nieść w ręce i  na boso dreptać z powrotem do domu. Resztę randki spędziłam w dresie na leżaku, słuchając żartów o tym, że ,,ja zawsze muszę sobie coś zrobić, he". Przynajmniej się nie nudzę, nie? Czym byłoby życie bez pechowców? 
 A jaki jest wniosek z mojej opowieści? Nie ma żadnego. To ta historia, która nie wnosi kompletnie nic. Kolejnym nasuwającym się na myśl pytaniem jest - jak ja zamierzam przez kolejny tydzień zwiedzać english monuments? Jeszcze nie posiadłam umiejętności chodzenia na rękach, a szkoda!



Kisses, sweethearts! See you soon!
xoxo, Aleksandra

2 komentarze:

  1. Klasa biologiczno-chemiczna w moim przypadku była bardzo nietrafionym pomysłem. W sumie interesowałam się geografią, chciałam iść na humana, poszłam na bio-chem a skończyłam na studiach matematycznych, więc nic straconego ;-) Co do wyjazdu do Londynu, też określiłabym to spełnieniem marzeń, ale pakować się nienawidzę :D
    Bardzo fajnie piszesz,
    pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby mi też sie poszczęściło, haha :)
      Wielkie dzięki za komentarz, bardzo mi miło!

      Usuń

Napisz coś oryginalnego i daruj sobie złośliwości :)
xoxo, Aleksandra